Utknąłem na autostradzie — i wtedy 9 nieznajomych zmieniło wszystko.
„Nie miałam pojęcia, co zrobimy… a potem wydarzyło się coś cudownego”.
Zawsze wierzyłem, że w głębi duszy ludzie są z natury dobrzy.
A to, co przydarzyło się mojej żonie i mnie, tylko utwierdziło mnie w tym przekonaniu — w najbardziej nieoczekiwany i pokorny sposób.
Nazywam się Shawn Keller .
W zeszłym tygodniu moja żona, nasza córka i ja jechaliśmy przez Kansas, przeprowadzając się z Kolorado do Missouri. Wynajęliśmy dużą ciężarówkę do przeprowadzek z przyczepą samochodową doczepioną z tyłu. Wszystko, co posiadaliśmy – ponad 200 pudeł ze wspomnieniami, rzeczami pierwszej potrzeby i całym naszym życiem zapakowanym w tekturowe pudła – znajdowało się w tej ciężarówce.
To była już długa podróż. Po sześciu godzinach jazdy autostradą I-70 sytuacja nagle się zmieniła.
Ciężarówka zaczęła wydawać piskliwy, wysoki dźwięk, z przodu buchnął dym, a potem poczułem zapach – coś się paliło. Zjechałem na pobocze tak szybko, jak mogłem. Kiedy wysiadłem i spojrzałem, zdałem sobie sprawę, że przednie koło dosłownie zaraz odpadnie.
Zapanowała panika.
Natychmiast zadzwoniliśmy do wypożyczalni, oczekując pomocy. Ale minęły trzy godziny – trzy godziny czekania w palącym słońcu Kansas – i nie otrzymaliśmy żadnej pomocy . Żadnej pomocy drogowej, żadnego zastępczego samochodu, żadnych rozwiązań.
Zrobiłem więc jedyną rzecz, jaką mogłem zrobić: znalazłem inną ciężarówkę do wynajęcia w KO Storage w Salinie i pojechałem ją odebrać.
Ale wtedy było już późne popołudnie. A czekające nas zadanie było przytłaczające – musieliśmy przenieść ponad 200 pudeł z zepsutej ciężarówki do nowej … tylko we dwoje… a zmrok zapadał już niedługo.
Byliśmy wyczerpani, zestresowani i szczerze mówiąc — przestraszeni.
A potem wydarzyło się coś cudownego.
Dwóch mężczyzn przejeżdżało obok, gdy zauważyli naszą zepsutą ciężarówkę i bałagan, w jakim się znaleźliśmy. Zatrzymali się, wysiedli i zapytali, czy potrzebujemy pomocy.
Zanim zdążyliśmy wszystko wyjaśnić, jeden z mężczyzn sięgnął po telefon i powiedział po prostu:
„Przyprowadźcie wszystkich.”
Dziesięć minut później podjechał kolejny samochód — z siedmioma kolejnymi mężczyznami .
Bez przedstawiania się. Bez wahania. Dziewięciu mężczyzn natychmiast rzuciło się do akcji , tworząc ludzki łańcuch, aby przenieść każde pudło, pojemnik i torbę z jednej ciężarówki do drugiej.
Pracowali z takim cichym zaufaniem i życzliwością, że moja żona wzruszyła się do łez.
Trzydzieści minut. Tyle to zajęło.
Dwie ciężarówki. Dwóch wyczerpanych nieznajomych. Ponad 200 pudeł.
I nie chcieli niczego w zamian.
Próbowałem – wielokrotnie – zaoferować zapłatę, ale za każdym razem uprzejmie odmawiali. Jeden z nich powiedział coś, czego nigdy nie zapomnę:
„Po prostu robimy to, co każdy powinien zrobić”.
Może po prostu tacy są ludzie w Kansas. Może tak zostali wychowani. Ale w tamtej chwili to było coś więcej niż tylko pomoc – to była nadzieja .
W świecie, który często wydaje się podzielony, pełen gniewu i zbyt zajęty, by się tym przejmować, ci mężczyźni przypomnieli mi, że dobroć wciąż żyje .
Przywrócili mi wiarę w ludzkość.
Poprosiłem o możliwość zrobienia sobie z nimi zdjęcia — to było najmniej, co mogłem zrobić — i mam nadzieję, że ktoś z ich społeczności je zobaczy i ponownie powie im, jak bardzo jesteśmy wdzięczni.
Do dziewięciu mężczyzn z Saliny:
Dziękujemy, że byliście dla nas światłem w trudnym dniu.
Nie tylko pomogliście nam przenieść pudła –
poruszyliście nasze serca.
Jeśli kiedykolwiek zastanawiałeś się, czy małe czyny mają znaczenie — mają .
A jeśli kiedykolwiek poczujesz, że tego świata nie da się już naprawić —
szukaj pomocników.
Oni wciąż gdzieś tam są.
Bądź jednym z nich.