Homegrown Coffee Bar

Website about history and memories of life

Poland old

Cienie dzieciństwa – wspomnienie, które nie gaśnie

Cienie dzieciństwa – wspomnienie, które nie gaśnie
👇 Don’t stop — the key part is below 👇

Kiedy patrzę na to czarno-białe zdjęcie, czuję, jakbym cofał się w czasie. Trójka dzieci stojących na podwórku – chłopiec w krótkich spodenkach i swetrze zapinanym na guziki, dziewczynka w lekkim płaszczyku, z warkoczami przewiązanymi białymi kokardami, oraz drugi chłopiec z ręką wspartą na biodrze, dumny, pewny siebie. Ich twarze, tak szczere i niewinne, przypominają mi epokę, w której dzieciństwo miało zupełnie inny smak. To był świat prostoty, równości i niepisanego porozumienia. W świecie, gdzie nie liczyła się metka na ubraniu, a raczej to, co kryło się w sercu.

W tamtych czasach szkoła była miejscem, gdzie spotykaliśmy się bez barier. Ubrania były podobne, niemal jednakowe – swetry robione ręcznie przez mamy, spódnice, krótkie spodnie, białe skarpetki. Nie było mowy o wyścigu marek, o pokazie statusu. Każdy z nas był taki sam, a ta równość dawała niezwykłą lekkość bycia. Mogliśmy śmiać się z byle drobiazgu, wymyślać gry na pustym placu, budować przyjaźnie, które wydawały się niezniszczalne. Zdjęcie, na które teraz patrzę, jest jak lustro tamtej epoki – odbija prostotę, ale i bogactwo ducha.

Kiedy dziś przechodzę obok współczesnych szkół, mam wrażenie, że patrzę na zupełnie inny świat. Dzieci w drogich butach, z telefonami w rękach, rywalizujące o uwagę i akceptację. Moda stała się nową walutą, a ubranie – wyznacznikiem wartości. Trudno mi odnaleźć w tym dawne ciepło. Widzę spojrzenia pełne porównania, czasem zazdrości, a czasem drwiny. Świat, w którym dorastałem, wydaje się odległą krainą, niemal snem.

Pamiętam dobrze słowa moich rodziców: „Możesz być ubrany skromnie, ale jeśli masz otwarte serce i mądrą głowę, jesteś naprawdę bogaty”. Te zdania powtarzały się jak mantra, kształtując nasze życie. Nie mieliśmy wiele – czasem brakowało nowych ubrań, czasem książki były podarte, ale nigdy nie brakowało nam godności. Uczyliśmy się szacunku – do starszych, do pracy, do siebie nawzajem. Każdy dzień był lekcją odpowiedzialności i pokory. I choć nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy, dorastaliśmy w świecie, który dawał nam solidny fundament pod dorosłość.

Kiedy patrzę na twarze dzieci ze zdjęcia, dostrzegam w nich echo własnych przeżyć. Widzę śmiech na boisku szkolnym, smak kanapki owiniętej w szary papier, zapach kredy w klasie. Widzę też wspólne marzenia – o podróżach, o przyszłości, o świecie, który wydawał się wtedy tak wielki i niedostępny. Marzyliśmy, nie mając nic, a jednak czując, że mamy wszystko. Ta prostota dawała nam siłę.

Dziś, w czasach przesytu, czuję pewien ból. Patrząc na współczesne dzieciństwo, odnoszę wrażenie, że straciliśmy coś bezpowrotnie. Zamiast wolności – mamy presję. Zamiast wspólnoty – mamy rywalizację. Zamiast marzeń – mamy katalogi przedmiotów, które trzeba mieć, by być kimś. Czy to naprawdę postęp? Czy bogactwo materialne zrekompensuje nam utraconą radość prostoty?

Każde pokolenie ma swoje wspomnienia, ale to nasze wydaje mi się szczególne. Byliśmy ostatnim pokoleniem, które znało smak podwórkowych zabaw bez telefonów, które potrafiło wymyślić świat z patyka i kamienia, które potrafiło śmiać się godzinami bez powodu. Zdjęcie, na które patrzę, przypomina mi o tej magii. To echo chwil, które już nigdy nie wrócą. To obraz świata, w którym szczęście nie kosztowało nic.

Jest w tym wspomnieniu coś bolesnego – świadomość, że tamten świat zniknął, że został tylko w fotografiach, w opowieściach i w sercach tych, którzy go przeżyli. Dzisiejsze dzieci mogą nie zrozumieć, dlaczego prosty sweter czy biała kokarda potrafiły dać tyle radości. Ale dla nas to były symbole dzieciństwa, którego nie da się kupić. Patrzę na te trzy postacie i widzę siebie, swoich przyjaciół, swoją młodość. Widzę czasy, które nauczyły mnie, że wartość człowieka nie mierzy się tym, co nosi, lecz tym, kim jest.

Może właśnie w tym tkwi największa lekcja, jaką zostawiło mi dzieciństwo – że prawdziwe bogactwo to nie rzeczy, lecz serce i umysł. I choć dzisiaj świat zdaje się o tym zapominać, we mnie tamta prawda wciąż żyje. A zdjęcie, które trzymam w rękach, jest dowodem, że kiedyś potrafiliśmy być szczęśliwi bez blichtru. Potrafiliśmy być razem, równi, wolni. I to jest coś, czego nikt nam nie odbierze.



LEAVE A RESPONSE

Your email address will not be published. Required fields are marked *